JOBS – recenzyjka i moja ocena
Film zaczyna się od prezentacji nowego urządzenia Apple iPod-a, jak to w stylu Jobsa wychodzi on na scenę w swoim tradycyjnym stroju i kilkoma słowami przedstawia nowy produkt, nie próbując na siłę upiększać swojej wypowiedzi na oczy jawi nam się ww. urządzenie, po czym tłum bije brawa.
Taki oto był wstęp, jednakże film cofa się do lat, gdy Steve jeszcze studiował i opowiada jego historię – dość szybko moim zdaniem – która wydaje się być najważniejsza dla odbiorcy.
Film ten nie tylko obrazuje jak powstaje Apple, ale także przedstawia jak inwestorzy i większe firmy nie są zainteresowane inwestowaniem w małe jeszcze nie istniejące firmy – co ujrzymy w filmie niedługo po wstępie.
Większość może twierdzić, że Apple to firma, w której zawsze było różowo i nic się nie psuło, niestety, gdy z początku marce szło dobrze i biła rekordy w późniejszym okresie zaczęła podupadać, a fotel CEO Apple był tzw. gorącym krzesłem, bowiem co jakiś czas pojawiały się na, nim inne osoby – aż oczywiście do czasu powrotu Jobsa.
Wywnioskować możemy również, że Steve był bardzo pochłonięty tym co robił, praktycznie nie miał czasu dla osób, z którymi zaczynał tą przygodę: m.in: dla tego Steve Wozniak – współzałożyciel Apple – odszedł z firmy, gdy oznajmił Jobsowi, że dla niego nie są już ważni ludzie tylko produkty, które tworzy.
No dobra nie będę więcej zdradzał na temat filmu, bo nie ma co psuć wam apetytu, film naprawdę warto obejrzeć jest świetny i ja sam osobiście obejrzę go jeszcze nie jeden raz.
Oglądając tą produkcję można wiele się nauczyć, a przede wszystkim tego, że nie warto przejmować się porażkami tylko brnąć tam, gdzie chcemy być.
Jedyne z czego czuje niedosyt to, że film opowiada historię Jobsa tylko do bodajże 1993-94 roku. Czyżby szykowała się druga część filmu ?