Rośnie liczba wypadków na polskich drogach

W przeciwieństwie do średniej unijnej, Polska wypada bardzo słabo w statystyce wypadków i osób, które poniosły śmierć na drogach. Gorzej od nas w przeliczeniu na milion mieszkańców plasują się tylko takie kraje jak Łotwa, Bułgaria i Rumunia. W naszym kraju, na każdy milion mieszkańców w wypadkach rocznie ginie 79. Dane dotyczą roku 2016 roku.

Liczba osób, które poniosły śmierć wzrosła w minionym roku w porównaniu do 2015 o 4%, a pasażerów o 14,1%. Natomiast liczba ciężko rannych ofiar wśród kierujących wzrosła w porównywanym okresie o 7,9%, a wśród pasażerów o 11,7%. Jedyne pocieszające dane to spadek śmiertelności wśród pieszych, którzy uczestniczyli w wypadkach. Ich liczba zmalała o 5,1%, natomiast już liczba ciężko rannych pieszych wzrosła o 4,2%.

W porównaniu z rokiem 2015 liczba wypadków spowodowanych przez młodych kierowców w wieku od 18 do 24 lat zwiększyła się o 240 (+4,3%), liczba osób zabitych o 64 (+13,4%) oraz liczba osób rannych o 284 (+3,8%).

Źle wyglądają również straty państwa przeznaczane na ten cel. Podatnicy musieli zapłacić ponad 48 miliardów złotych za wypadki i incydenty drogowe. Kwota ta stanowi 3% PKB i mogła zostać wydana na inne cele, na przykład edukację, infrastrukturę czy organizację olimpiady! Ta ostatnia w Rio kosztowała w przeliczaniu na złotówki 47.5 miliarda.

Jeśli mielibyśmy wyróżnić jakąś grupę, która powoduje najwięcej wypadków to zdecydowanie byliby to młodzi mężczyźni w wieku 18 – 24 lat. Powodują wypadki głównie w okresie wakacyjnym, od czerwca do sierpnia, a ich przyczyną najczęściej jest brawura i niedostosowanie się do warunków oraz przepisów. To w połączeniu z niewielkim doświadczeniem za kółkiem sprawia, że właśnie ta grupa społeczna jest odpowiedzialna za największą liczbę wypadków oraz ponosi największe straty przez ofiary śmiertelne.

Jak w takim razie zmniejszyć te statystyki? Norwegowie eksperymentowali z wprowadzeniem podgrzewanych zakrętów, które zimą nie zamarzają, dzięki czemu są znacznie bezpieczniejsze. Kraje zachodnie, jak może się wydawać inwestują w kampanie społeczne informujące społeczeństwo o zagrożeniach. Na autostradach przykładowo, możemy, co kilka kilometrów spotkać banery reklamowe, które w emocjonalny sposób nawołują do ostrożnej jazdy. Swoje robi również stan nawierzchni, która wciąż pozostaje jednym z głównych powodów powstawania kolizji drogowych. Pewnym sposobem są też fotoradary, jednak one ograniczają prędkość wyłącznie miejscowo. Patrole policji w dobie Internetu, smartfonów i aplikacji da się wykryć i ominąć.

Patrząc globalnie, przyszłościowo i biorąc pod uwagę mentalność społeczeństwa najlepszym sposobem wydają się:

• Po pierwsze – bezpośrednie kampanie informacyjne i społeczne, tam gdzie to możliwe, nie powinny one stronić od drastycznych dokumentacji. Na drogach, w prasie, Internecie i telewizji powinno pojawiać się jak najwięcej informacji o statystyce wypadków oraz o tym jak ich uniknąć.
• Po drugie – bezpieczniejsze samochody, wprowadzać na przykład stopniowo zakaz poruszania się samochodami bez poduszek powietrznych lub powyżej 20 lat.
• Oraz po trzecie, co może wielu się nie spodobać – wprowadzenie surowszych restrykcji w wydawaniu prawa jazdy lub zastosowanie się do zagranicznych pomysłów, takich jak ograniczenia prędkości dla młodych kierowców lub odbieranie prawa jazdy za nawet niewielkie wykroczenia.

Wymienione pomysły mogą wydawać surowe, szczególnie ostatni z nich, jednak pamiętajmy o cenie, jaką płacą młodzi kierowcy, ich rodziny oraz całe społeczeństwo!

Uzupełnienie materiału – film na YT

Facebookowy profil Ministerstwa

Profil na Twitterze

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*
*